KOMNATA GŁÓWNA

Kalona wciąż obsypywał ukochaną pocałunkami, drobnymi i delikatnymi, subtelnie pieszcząc skórę ukochanej kawałeczek po kawałeczku, nie omijając nawet najmniejszego fragmentu. Czując jej dłonie na pośladkach, delikatnie zadrżał czując rozkoszne dreszcze, jakie przebiegały po jego skórze, a na które nawet westchnął cicho z lubością, pragnąc by ta chwila nie musiała się już kończyć...
Wciąż pieszcząc ustami i końcem języka jej cudowne i kształtne piersi, dłonią jedną przesunął się po jej talii, rozkoszując się ciarkami jakie wyczuł pod dłońmi, wsunął ją między jej uda, i rozpoczął delikatnie, nieśpieszne pieszczoty...

To, co wyprawiał z nią ten mężczyzna, przerastało jej zdolność myślenia. Czując jego dłoń między swoimi udami, jęknęła cicho, czując jak traci resztki zdrowego rozsądku. 
Serce gwałtownie przyspieszyło, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, za nim jej oddech, a dłonie mimowolnie zacisnęły się mocniej na jego pośladkach, jednocześnie automatycznie przyciągając go do siebie.
Po chwili przywarła ustami do jego szyi, posuwając usta na jego ramiona i barki. Pocałunki były przerywane, gdyż jej anioł skutecznie, rozpraszał jej uwagę. Dłonie Jane wolno zaczęły przesuwać się na łopatki ukochanego, a ciało wygięło się w jeszcze większy łuk, tracąc nad nim zupełnie kontrolę...

Nie zaprzestawał pieszczot, a na jej ciche jęki uśmiechnął się tajemniczo, nieznacznie przyspieszając pieszczoty i rozkoszując się każdym dreszczem, jaki poczuł u kobiety. Pragnął słuchać tych cudownych westchnień i czuć jej dreszcze cały czas. Miał nawet zsunąć się niżej jeszcze ustami, jednak wtedy właśnie poczuł cudowne dłonie ukochanej, muskające jego łopatki na co westchnął z lubością, mimowolnie nawet zadrżał po raz kolejny. Kobieta umiała, jak nikt inny wcześniej, doprowadzić przedwiecznego do szaleństwa i do utraty zmysłów oraz prawie że do utraty kontroli... Mruknął w rozkoszy, poddając się z lubością jej cudownym ustom i zmysłowym pieszczotom, mimowolnie odchylając nieco głowę...
Wciąż ją pieszcząc, znów zaczął obsypywać pocałunkami jej ramię, przesuwając się w kierunku jej szyi, by znów odnaleźć jej wargi, przy tym rozkoszując się dźwiękiem jej przyspieszonego serca i oddechu, oraz rozsypującą się gęsią skórką...

Jego pieszczoty zbyt szybko stawiały ją na krawędzi. jej ciało rozkosznie pulsowało, a jego usta zaparły jej dech.
Niepewnie odsunęła jego dłoń, splatając ich palce. Odwzajemniała pocałunki, a dłonie na powrót zaczęły wędrować po jego ciele.
Rozkoszowała się jego dreszczami, jego delikatnością i cichymi westchnieniami. Otuliła go dłońmi, zsuwając usta na jego szyję, którą całowała delikatnie i zmysłowo, przesuwając się wzdłuż na jego barki. Mimowolnie palce dłoni ponownie wsunęły się na łopatki. Uwielbiała czuć jak za każdym razem drżał, gdy je dotykała. Uwielbiała cienką i delikatną skórę, jaka pokrywała tamto miejsce, jej gładkość i wrażliwość. Kochała go całego...

Dał odsunąć swoją dłoń od niej, splatając z nią palce i nie protestując na ten gest. Pozwalał ukochanej prowadzić się i kierować całą tą chwilą, bowiem to dla niej ma być wyjątkowa i to jej ma sprawiać przyjemność. Nie patrzył na siebie, znaczenie nawet stracił już cały świat, ponieważ to ona była dla niego całym światem, co sprawiła już pierwszym ciepłym i czułym uśmiechem.
Znów poczuł jej dłonie na swoich łopatkach, dlatego też znów westchnął cicho z lubością, czując jak przez jego ciało przechodzą cudowne, błogie i ani trochę nie przyjemne dreszcze, oraz delikatnie zadrżał, niemal jak na żądanie dłoni elfki... Uwielbiał, gdy właśnie tam muskała jego skórę palcami, bowiem ciarki o jakie go przyprawiała były czymś, czego łaknął niczym sucha studia wody.
Dłonie wplótł w jej gęste włosy, delikatnie zsuwając się nimi na skórę jej karku, by potem błądzić po skórze jej pleców, zaś ustami delikatnie pocałował ją tuż nad uchem.
- Kocham cię... - wyszeptał, wpijając się łapczywie w jej wargi i łącząc ich usta w zmysłowym pocałunku...

Nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż jej anioł skutecznie zamknął jej usta pocałunkiem. Odwzajemniała go równie delikatnie i zmysłowo, poddając się zupełnie chwili i jego pieszczotą. 
Dłonie przesunęła na jego kark, wplatając palce w jego gęste włosy.
Serce nadal kołatało w jej piersi, odbijając się stłumionym echem od jego piersi, a przyspieszony oddech pomału zaczynał uniemożliwiać jej normalne oddychanie...
- Ja ciebie też - szepnęła, odrywając się od jego ust i cicho wzdychając, zerknęła przelotnie w jego oczy.

Wsłuchiwał się w jej pędzący oddech jak i serce, analizował i rozkoszował się każdym drżeniem jej ciała i każdą gęsią skórką, jaka rozlała się pod jego palcami... Kiedy oderwała się i po raz kolejny wyszeptała te magiczne słowa, uśmiechnął się czule, zerkając w jej cudowne, błękitne tęczówki, po czym odgarnął kosmyk jej włosów, zakładając go za ucho.
- Jesteś najpiękniejszą istotą, jaką do tej pory dane mi było widzieć - wyszeptał z zachwytem, znów wpijając się wargami w jej skórę, posuwając się ustami coraz to niżej, a dłońmi delikatnie zsunął jej koronkowe majtki, ustami zsuwając się na jej podbrzusze...

Ponownie zaczęła odpływać. Jego pieszczoty były dla niej czymś niemożliwym do opisania. Doznania jakie jej fundował, przekraczały jej najśmielsze wyobrażenia, a ciało ponownie oblała fala gorąca, która zaparła jej dech w piersi.
Kiedy zsunął jej bieliznę, zaróżowiła się na policzkach, a oddech przyspieszył jeszcze mocniej.
- Kochanie... zsuniesz się parę centymetrów niżej i z pewnością mnie popsujesz - odparła, nieśmiało się uśmiechając.

Wciąż muskał ustami jej skórę, rozkoszując się jej deikatnym aromatem, który wciąż wwiercał się w jego nozdrza, rozlewając cudowne ciepło po jego sercu. Kiedy wyszeptała, Kalona zerknął na nią z tajemniczym uśmiechem, przez krótkie sekundy analizując jej rumieniec, jednak zamiast niżej, przesunął się ustami wyżej, wolno i nieśpiesznie kierując się w stronę warg ukochanej. Wpił się w jej usta zmysłowo i łapczywie, wsuwając między jej wargi język.
- Jesteś całym moim światem - szepnął do jej ucha, delikatnie muskając ustami skórę tuż nad nim i otulając ukochaną ramionami westchnął z lubością, rozpoczynając obsypywać drobnymi pocałunkami jej barki.

- A ty moim - odparła, wolno przesuwając dłonie wzdłuż jego tali. Wsunęła je pod jego spodnie, wolno zsuwając je z jego bioder. Po chwili ponownie delikatnie i powoli gładziła jego łopatki i delikatną skórę w owym miejscu, przywierając ustami do jego szyi, którą obsypywała pocałunkami niemal z namaszczeniem. - Jesteś cudowny... - szepnęła, delikatnie całując płatek jego ucha.

Zsuniętym spodniom pomógł miękko opaść na ziemię, wciąż obsypując pocałunkami skórę ukochanej. Kiedy poczuł jej delikatne palce na łopatkach, znów poczuł jak przez jego ciało przechodzą delikatne dreszcze, które posłusznie, jak na żądanie dłoni elfki, zamieniają się w delikatne drżenie, na które z lubością westchnął, poddając się temu cudownemu doznaniu. Kiedy obsypywała pocałunkami jego szyję, mimowolnie odchylił głowę, czując jak jego oddech wolno przyspiesza. Poddając się ukochanej, zsunął dłonie na jej biodra, dociskając je do swoich, by następnie jego palce rozpoczęły kolejną wędrówkę po jej gładkiej i aksamitnej skórze, zaś ustami znów wpił się w jej szyję, mrucząc cicho pod nosem gdy napawał się jej zapachem...

Czułą jego drżenie, przyspieszony oddech i ciche pomruki. Były dla niej  jak drogowskaz, dodawały jej pewności siebie i sprawiały, że jej dłonie nadal delikatnie błądziły po jego ciele.
Wychyliła głowę, a kiedy docisnął jej biodra do swoich, cichutko westchnęła, poddając się jego pieszczotom.

Wciąż ją pieścił, delikatnie i nieśpiesznie, jednak nie mogąc dłużej czekać, szybkim i sprawnym ruchem zsunął bokserki z bioder, po czym delikatnie rozchylił jej uda, wchodząc w nią wolnym i zmysłowym ruchem, by kobieta poczuła się bezpiecznie i by wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Ustami wpił się w jej wargi, łącząc ich usta w zmysłowym, namiętnym pocałunku, zaś dłonie delikatnie zacisnął na jej szczupłej talii...

Jęknęła cicho, mocniej zaciskając dłonie na jego ramionach. Jej serce pędziło jak szalone, a oddech, nierówny i spłycony sprawiał, że kręciło się jej w głowie.
Po chwili wsunęła palce w jego włosy, dopasowując rytm bioder do jego ruchów i odwzajemniając pocałunek delikatnie pieściła jego skórkę opuszkami palców.

Jane była cudowna i zmysłowa, piękna i niezwykle kusząca, a jej delikatne palce sprawiły, iż delikatnie zadrżał, czując jak rozkoszne dreszcze rozlewają się po całym jego ciele. Wsłuchiwał się w jej jęki, nieznacznie przyspieszając ruchy bioder, a dłońmi posunął się na jej pośladki, które delikatnie zaczął ugniatać palcami. Ustami raz jeszcze zsunął się na jej szyję, pieszcząc jej skórę kawałeczek po kawałeczku...

Dotyk jego warg powoli zaczynał palić jej skórę, która oblała się szkarłatem. Jej ciało rozkosznie pulsowało, poddając się pieszczotą ukochanego. Czuła jak niemal przelewa się przez jego place, a fale gorąca zalewają ją jedna po drugiej.
Jego zapach wwiercał się w jej umysł coraz bardziej intensywnie, przestała kontrolować oddech, a świat zdawał się stanąć w miejscu. wszystko wokół przestało się liczyć. Był tyko on i ta chwila, która mogłaby trwać dla niej wiecznie.
Każdy jego dotyk czuła teraz jakby podwójnie, ze zdwojoną siłą, wprawiając jej serce w coraz szybsze bicie.
Wolno zsunęła dłonie na jego plecy, bezwiednie zaciskając palce na jego gładkiej skórze. Był cudowny i idealny, a ona nadal zastanawiała się czy nie śni.

Kalona poruszał się z ukochaną, wsłuchując się w jej szalejące serce i znacznie przyspieszony oddech. Te dwa dźwięki były melodią dla jego uszu, którą mógłby słuchać wprost w nieskończoność. Podobnie jak w nieskończoność mógł wyczuwać pod palcami jej cudowne drżenie, które jedynie dodawało mu odwagi a także sprawiało, iż coraz bardziej szalał na jej punkcie. Dawno już przestało mieć znaczenie dla przedwiecznego to, co zwie się czasem i miejscem. Liczyła się tylko ta cudowna istota, którą właśnie mógł pieścić bez skrępowania...
Nieznacznie przyspieszył swoje ruchy, drżąc przy tym, bowiem dłonie kobiety znów zsunęły się na jego łopatki, a ustami przesunął się na jej dekolt, pieszcząc jej skórę nie omijając nawet kawałeczka, zaś dłonie wplótł w jej włosy a opuszkami palców delikatnie drażnił skórę jej karku...

Jak zawsze dotyk jego ciepłych i wielkich dłoni przyprawiał ją o gęsią skórkę, która w połączeniu z falami gorąca, które coraz częściej ją obejmowały, tworzyły dziwne lecz intrygujące doznanie.
Bliskość ich ciał sprawiała, że zadrżała, a kierowana instynktem, delikatnie zaczęła całować jego ramiona i kark.
Dłonie wolno zsunęły się na biodra ukochanego, badając po drodze każdy centymetr jego napiętych mięśni. Był cudowny i kochała nie tylko jego duszę ale tez każdy milimetr jego ciała, po którym wolno przesuwała dłonie.
Na krótką chwilę spojrzała w jego czarne oczy, pozwalając sobie utonąć w ich głębi, po czym przymknęła powieki, ponownie poddając się szybko narastającej przyjemności.

Poddając się dotykowi kobiety, czuł jak przyjemność próbuje przedrzeć się i wedrzeć z całą swoją siłą, jednak jak mógł tak próbował to zwalczyć, skupiając się jedynie na delikatnych dreszczach, jakie przechodziły przez jego ciało tuż za dotykiem ukochanej. Westchnął cicho, czując jak delikatne ciarki rozchodzą się od karku, na którym Jane złożyła delikatny pocałunek, po czym delikatnie zwolnił ruchy, również całując ją w kark. Odwzajemnił jej spojrzenie, a kiedy ona przymknęła powieki, poszedł w jej ślady i również zamknął oczy, poddając się chwili, instynktownie kierując swoje usta w jej ramiona, obsypując je drobnymi pocałunkami i wargami kierując się w stronę jej szyi, a dłonie wolno kierował do kształtnych piersi kobiety...

Nigdy nie sądziła, że można tak czuć się w ramionach mężczyzny. Teraz, kiedy stres nie był już tak duży jak poprzednio, odkrywała coraz więcej doznań, które pozbawiały jej zdolności logicznego pojmowania rzeczywistości.
Wydawało się jej, ze już wie jak to jest, jednak jej ukochany, ponownie ją zaskakiwał i sprawiał, że nie była wstanie kontrolować zarówno swojego ciała, jak i siebie samej.
Czuła się bezpiecznie i błogo, a to doświadczenie było dla niej czymś nieporównywalnym z niczym innym. Po wielu latach strachu i niepewności, teraz w końcu czuła się wolna i bezpieczna, pomimo iż ofiarowała swe serce i oddała się mężczyźnie który uważa się za demona i liczy pięćdziesiąt tysięcy lat. Nie obawiała się nawet swojej ufności wobec niego, czując, że ponownie bezgranicznie ufa i kocha... tym razem kocha na prawdę...

Czuł, jak kobieta po prostu poddaje się chwili, pozwalając ponieść się coraz to nowym doznaniom. Czuł też, iż czuła się pewniej i nie była tak spięta jak za pierwszym razem. Była pewna siebie, swojej wartości i po prostu była cudownie zmysłowa. Otwierała się przed nim pod każdym możliwym względem. Czuł, jak kobieta niczym motyl, uwalnia się z kokonu ukazując całe swoje piękno, które do tej pory trzymała ukryte gdzieś w środku samej siebie. Była cudowna, a każdy jej dotyk, nawet ten najmniejszy, przyprawiał go o delikatne ciarki na całej skórze. Kochał to uczucie, kochał bliskość Jane, a przede wszystkim, z całego swojego serca i z całej swojej duszy kochał Jane i ich nienarodzoną córeczkę. Chciał im zagwarantować bezpieczeństwo i chciał, by były zwyczajnie i prozaicznie szczęśliwe.
Znów wpijając się łapczywie w jej wargi, a przesuwając dłonie na jej biodra na których delikatnie zacisnął palce, Kalona przyspieszył nieznacznie ruchy, całym sobą jednak powstrzymując falę rozkoszy...

Pocałunek jakim ją obdarzył zawierał w sobie coś innego niż do tej pory. Było w nim więcej emocji i niemal czuła jak bezgłośnie szepcze jej do ucha jak bardzo ją kocha.
Delikatność i ich miękkość, oraz to nowe uczucie, sprawiły, że emocje wzięły nad nią górę, a fala kolejnego gorąca, stopniowo zaczęła zmieniać się w falę rozkoszy, sprawiając jednocześnie, że instynktownie wtuliła się w jego ramiona, mocno zaciskając palce na jego skórze...

Czując, jak kobieta poddała się fali rozkoszy, sam przestał się hamować i również poddał się rozlewającemu się po jego ciele przyjemnemu, cudownemu dreszczu spełnienia. Wtulił ją mocno do siebie, chowając twarz w jej włosach i próbował uspokoić oddech.
- Jesteś wspaniałą kobietą, kochanie - wyszeptał, delikatnie całując ją w skroń i przesuwając dłonią po skórze jej pleców.

- Kocham cię - szepnęła, wtulając się w jego ramiona. - Jestem przeciętną dziewczyną, która leży w ramionach nieprzeciętnego mężczyzny, który skradł mi serce, oczarował mnie spojrzeniem i swoim niebagatelnym uśmiechem. Jesteś cudowny - dodała, wplatając palce w jego włosy i delikatnie całując w skroń.

- Jestem tylko sobą - odpowiedział łagodnym półszeptem, czując jak kolejne ciarki rozlewają się po jego ciele zaraz po tym, jak złożyła pocałunek na jego skroni. - Nikim więcej i nikim mniej - dodał, zerkając z czułością w jej oczy i pocałował ją w policzek. - Również cię kocham. Całym swoim sercem i całą swoją duszą. Jestem twój bez reszty.