by Selene Nie Mar 22, 2015 11:48 pm
- A mogę ja? - spytała Vanessa, która podeszła do mapy. Zamknęła oczy, próbując się skupić, lecz woda zrobiła swoje. Rozłożyła dłonie nad mapą, próbując zlokalizować wiedźmę. Proszek zaczął drżeć i układać się małymi, cienkimi stróżkami po mapie Atlantydy. Kiedy otworzyła oczy, zaraz je zmrużyła. Ścieżki były nierówne i kręte, gdzieniegdzie ich szlak przerywał się.
- Nie jest to dokładna lokalizacja, gdyż otoczyła się zaklęciem i nawet nie próbowałam jej szukać, ale szlak, zatoczył koło, zaznaczając okręg w okół miejsca w którym się porusza. Jak widzimy, nie wychodzi poza Atlantydę, choć te przerwane linie, mogą oznaczać, że w tych oto miejscach, zostawiła po sobie coś ciekawego, a mianowicie albo drogę ewakuacyjną, albo miejsca, w których nie posługuje się z jakiś powodów magią lub po prostu jej tam nie było. Te wszystkie linie w środku okręgu, oznaczają miejsca w których już była lub jest, co z kolei oznacza, że... - Nagle przestała mówić gdyż z jej nosa zaczęła spływać stróżka krwi. Rozejrzała się po istotach w pomieszczeniu po czym wysunęła dłoń do kieszeni marynarki Frita, z której wystawał mały fragment chusteczki. Przytknęła ją do nosa i zmierzyła go wrogim spojrzeniem. - Gdyby nie ty i te twoje zabawy cud... może byłabym w stanie więcej ustalić.
- Przep...
- Milcz - syknęła, ponownie przenosząc spojrzenie na mapę. - wokół zamku również już się kręciła. W zasadzie to była wszędzie i zna tę wyspę jak własną kieszeń. Musi być już tu dość długo - zamyśliła się marszcząc czoło. - Mogłabym spróbować zlokalizować miejsca w których uprawiała bądź uprawia czarną magię, ale po pierwsze dziś bym tego nie przeżyła! - syknęła, ponownie wbijając spojrzenie we Frita i Aleksandra. - A po drugie nie mam odpowiednich składników, które zbierać należy w czasie nowiu i są cholernie rzadkie.
- Co to za składniki?
- Anyżek... wzmacnia magię, choć można by zastąpić go lepszym składnikiem... mocniejszym o stokroć - zerknęła na Jane, niepewnie się uśmiechając. - Bylica, korzeń lub pęd diabelskiego sidła, a tylko głupiec udałby się w jego macki, Mandragora, Naparstnica, Paczula, Raskovnik, Turówka, Tymianek, do tego Jadeit, Noc kairu, Piryt, Topaz, no i małe drobnostki jak woda z łepa kappy, jako ofiara głupiego demona. Więc jak widzicie, ne ma o czym mówić... to jest nie do zdobycia, a to zaklęcie jest stare jak świat... pan powinien wiedzieć z czym to się je i że nie jest to przyjemne w skutkach... ekhmmm... często. No i uprawia się je w pełnię. Niestety, a dopiero co zbliża się nów. - Rozłożyła bezradnie ramiona, zerkając na Kalonę. - Z jej krwią, można by spróbować. Aż dziw mnie bierze że ta stara krowa, nie szuka tu elfów. Chociaż sądzę, że szukać ich zacznie. To tylko kwestia czasu, więc jeśli chcecie chronić jej gatunek, powinniście jak najszybciej ewakuować je w bezpieczne miejsce - dodała, cicho wzdychając.
Jane zerknęła na Kalonę, czując jak jej serce znacznie przyspieszyło.
- Dużo mieszka tu elfów? - spytała.