by Nyks Wto Maj 26, 2015 12:14 pm
[<--- Komnata Główna / Kalona]
Po ledwie kilku sekundach od wyjścia z komnaty, przedwieczny znalazł się już w salonie. Szybko rozejrzał się po obecnych, po czym zerknął na Petera, który wzrostem dorównywał już większości prześmiewców. Podszedł do niego już wolniejszym krokiem.
- Uhm... - podrapał się po karku, nie mogąc powiedzieć nic więcej, bowiem to co zobaczył go delikatnie zamurowało. Po chwili jednak zajrzał w jego myśli, bowiem gdy znalazł się nieopodal młyna, skupił się bardziej na Jane, niż kimkolwiek, czymkolwiek innym. - Zdaje się, że moc Glorii, która w ciebie wniknęła, Peter, sprawiła iż możesz manipulować wielkością swojego ciała - odparł po chwili namysłu.
- Czyli umiejętność w rodzaju Mistera Fantastica? - zapytała się Lydia, która wolała proste wyjaśnienie.
- Kogo? - brunet zerknął na nią pytająco.
- Postać z komiksu o przygodach Fantastycznej Czwórki. Ma... powiedzmy, że ciało z gumy. Może je rozciągać, zmniejszać i tym podobne... - wyjaśniła mu elfka.
- Tak. Można to tak... ująć - Kruk znów zerknął na skrzata. - Czy poza zmianą wielkości i głosu stało się coś jeszcze?
Na podziękowanie, pierwotny jedynie skinął krótko głową, posyłając wampirzycy delikatny uśmiech. Słuchał jej słów z zaciekawieniem.
- Czym miałabyś mnie obrazić, kochanie? - zagadnął Henrik, zerkając na Audrey spod oka. - Przecież nie zrobiłaś nic złego - dodał, uśmiechając się nieznacznie pod nosem. - Cóż, jestem najmłodszy z rodzeństwa, więc i mój wygląd na to wskazuje - dodał, wzruszając ramionami. Zaśmiał się wraz z nią, kiedy powiedziała, że gdyby nie byli spokrewnieni, to pewnie by zaczęła się do niego zalecać. - Tak, to racja, acz mimo tego, nie sądzę, bym był... gotowy... na związek - dodał, zamyślając się na chwilę.
[<--- Komnaty / Christine i Rosemarie]
Amher wyjęła z kieszeni telefon, po czymszybko wyszukała na ekranie numeru do siostry, po czym podsunęła telefon, uprzednio wysyłając jeszcze sms z tym numerem, bratu z uroczym uśmieszkiem, słysząc jak drzwi otwierają się raz za razem, gdy do salonu wchodziły dwie elfki i przedwieczny.
- Ty niewychowana blondi... - zaczęła Christine, mierząc Amher spojrzeniem. Ta zaśmiała się cicho pod nosem, zerkając na nią.
- No cóż, ważne, że ty jesteś wprost chodzącym przykładem kultury - uśmiechnęła się uroczo, zerkając na Rosemarie spod oka, po czym spojrzała na Tharlena. - Mój brat ma propozycję. Nie do końca do odrzucenia...