by Nyks Sob Lut 07, 2015 1:45 pm
- Niezmiernie miło poznać, Jane - Seneca uśmiechnął się do kobiety szarmancko, składając delikatny pocałunek na jej dłoni, po czym skinął krótko ojcu, któremu posłał tajemniczy uśmiech. Kalona jedynie odwzajemnił te gesty, na co prześmiewca również przysiadł na wolnym fotelu. Przedwieczny następnie zerknął na kobietę, która coraz bardziej czuła się skrępowana i niepewna.
- Już dobrze, moja droga - westchnął cicho, przesuwając dłonią po jej plecach. - Jeśli tylko chcesz, możemy przejść gdzieś indziej - dodał, zerkając na nią pytająco.
- Nie mam choćby najmniejszego problemu, poza koniecznością wizyty u laryngologa, jak tak dalej pójdzie - mruknął pod nosem Ronald. - Oh - poprawił swoje włosy, które i tak pozostawały w cudownym artystycznym nieładzie, po czym zrobił minkę typową jedynie dla narcyzów. - Wreszcie ktoś dostrzegł mój talent! - dumnie wypiął pierś.
Magnus i Shikamaru zgodnie zerknęli na niego z politowaniem. Kochali swoich braci, swoiście, uwielbiali się z nimi sprzeczać, acz czasami mieli tego dość i najchętniej by rozbili czyjeś głowy na ścianie.
- Na litość wszelkich bogów - mruknął ten pierwszy, zerkając na nich spod oka. - Zamknijcie się już i wstydu oszczędźcie - dodał, mierząc każdego z osoba i wszystkich na raz wzrokiem. Jego brat rozłożył jedynie ramiona w geście poddania się. - Dzieci...
- Duzi chłopcy - poprawił go Shikamaru.
- Dzieci - Magnus ostawał przy swoim, śmiejąc się pod nosem.
- Duzi chłopcy - znów odparł jego brat tymi samymi słowami. - Chociaż. Jak zresztą chcesz - z machnięciem niedbałym ręką westchnął Japończyk, który nie miał ochoty na dłuższe sprzeczki, na co Indonezyjczyk jedynie cicho zaśmiał się pod nosem.
- Poważnie? - skarcił ich Włoch. - Ojciec ma gościa - zerknął na Jane z niewielkim uśmiechem - więc może okażmy trochę kultury i nie zachowujmy się jak aktorzy na scenie podczas spektaklu?
- Ależ ja scen nie robię! - zaśmiał się Ronald, zakładając nogę na nogę.
- Wcale - westchnął ponownie Włoch, po czym zerknął na braci z uśmiechem. - Swoją drogą, właśnie uświadomiłem sobie, iż dość długo się nie wiedzieliśmy, stąd może zapytam: jak wam się żyje?